Venissa 1 Venissa 1
392
BLOG

O MOLESTOWANIU PRZEZ "SZTUKĘ" czyli parę słów o KLĄTWIE

Venissa 1 Venissa 1 Teatr Obserwuj temat Obserwuj notkę 5

image

O MOLESTOWANIU PRZEZ "SZTUKĘ" czyli parę słów o KLĄTWIE


Barbara Gruszka - Zych, napisała w najnowszym numerze "Gościa Niedzielnego" m.in. takie słowa

"Dla mnie świętością jest krzyż i żadna pseudosztuka nie ma prawa Go znieważać. Kolega recenzent teatralny napisał mi, że jego uczuć religijnych takie sceny nie są w stanie obrazić, bo ma mocną wiarę. Ja takiej wiary nie mam, ale trzymam się krzyża jak tonący deski. I dlatego chcę, by w każdej sytuacji oddawano Mu należną cześć."
http://gosc.pl/doc/3715758.Swietosci-nie-szargac

Tu nie chodzi o siłę wiary, czy jej brak, tylko wrażliwość, subtelność i empatię tych, dla których znieważone/molestowane postaci w sztuce,są darzone wielkim szacunkiem i miłością oraz że są częścią ich własnej tożsamości. Oburzenie, gniew i krzyk odbiorców katolickich wynika m.in.i z tego,że sami czuli się molestowani przez reżysera i dyrektora TP. To jest odbierane jako GWAŁT na ich "duszy" i psyche. Bo to jest GWAŁTEM, bo to jest MOLESTOWANIEM.
A ludzie uruchamiają w obliczu tego gwałtu,różne obrony...

Nie,nie obciachem są tu reakcje obronne wrażliwych odbiorców nierozumiejących "dzieła sztuki" , tylko "obciachem" są sadystyczne zachowania reżysera,który bawi się w pseudo psychoanalityka,kładzie na kozetce odbiorcę i psychicznie go molestuje; pseudo psychoanalityka, który sadystycznie próbuje przebić się przez naturalne obrony odbiorcy i skonfrontować go w ciągu godziny spektaklu z jego "cieniem" (o ile w ogóle taki posiada).


Nie, nie panie omnipotentny reżyserze,z wielkimi pretensjami do bycia "lekarzem dusz" katolików! Takich rzeczy nie robi klientowi psychoanalityk w gabinecie, jak pan. Nie na tym polega lecznicze "catharsis" - tj.na sadystycznym konfrontowaniu z niegotowym do konfrontacji (z "cieniem") pacjenta. Terapeuta (także terapeuta przez sztukę) pracuje na obronach przez długi czas,aż sam pacjent naturalnie i we własnym tempie otworzy się na coś co dawno wyparł i przed czym uciekał przez większość całego życia.


Terapeuta psychoanalityczny pracuje delikatnie i z dużą empatią na obronach pacjenta przez długi okres czasu, a nie w ciągu pierwszego spotkania przebija je i konfrontuje z jego "tajemnicami" . Gdyby analityk tak robił, to odebrano by mu certyfikat; zarzucono skłonności do sadyzmu i brak kompetencji do prowadzenia terapii. Teraz chyba już rozumiecie,dlaczego psychoterapia analityczna/psychoanaliza jest długoterminowa? Psychoanalityk nie ma zwyczaju brutalnie w ciągu jednego spotkania konfrontować z "cieniem" klienta, tak jak to czyni reżyser z odbiorcą w "Klątwie". W przeciwnym razie, terapeutę uznano by za niebezpiecznego i odebrano mu uprawnienia do leczenia".


Jeśli twórca, reżyser chce "leczyć dusze odbiorcy", to sam musi być zdrowy psychicznie; a przez zdrowie psychiczne w tym przypadku rozumie się zdolność do empatii oraz posiadanie prawidłowo ukształtowanych granic psychologicznych; które następnie respektowane są u odbiorców.


Prawdziwy twórca posługuje się wysokorozwiniętym i wysublimowanym językiem ekspresji, na który składają się metafory i symbole, a nie konkrety. Jeśli jest na odwrót - mamy do czynienia nie z twórcą, lecz raczej z głęboko zaburzoną osobą, która poprzez ekspresję werbalną bądź niewerbalną, dokonuje impulsywnego rozładowania popędów.


Taką formę "patologicznej" ekspresji w "sztuce" można porównać np. do języka pacjenta borderline (zaznaczam, że nie każdego, tylko b. poważnie zaburzonego), który w pierwszym okresie leczenia przy wyrażaniu swojego wnętrza, ucieka się wyłącznie do wulgaryzmów (czym b-j prymitywny język, czym więcej wulgaryzmów, tym większe zaburzenia w obszarze psychiki); dopiero po kilku latach intensywnej pracy terapeutycznej, wznosi się na wyższy poziom "rozwoju emocjonalnego" i wyraża swoje uczucia, emocje, myśli przy użyciu wysublimowanego języka, bogatego pod względem słownictwa i metafor. Czym b-j osoba zaburzona, tym język ekspresji jest zredukowany do wulgaryzmów (często odwołujący się do funkcji cielesnych; p. teoria symbolizacji Hanny Segal) i motorycznego rozładowywania impulsów (np. demolowania przedmiotów, trzaskanie drzwiami, tłuczenie naczyń, wybijanie szyb w oknie, wielogodzinne przesiadywanie na siłowni, samookaleczenie, okaleczanie innych).


Zatem proszę mieć na uwadze, że nie wszystko zasługuje na miano dzieła, co wychodzi spod "pióra" magistra sztuki. Magister sztuki też ma swoje "zdrowie psychiczne" które jest albo dobre, albo szwankuje. Jeśli twórca zaczyna chorować, nie tworzy dzieła, tylko dokonuje acting outu - impulsywnego wyładowania w działaniu popędów. Nie leczy, wychowuje, czy integruje, lecz dezintegruje, łamiąc nierzadko granice odbiorcy.


A WNIOSKI KOŃCOWE?

-Nie wszystko co wychodzi spod pióra mgr sztuki jest dziełem sztuki
- Nie jest prawdą, że czym b-j chory i zaburzony twórca, to tym większe tworzy dzieła sztuki i tym b-j konstruktywnie oddziałuje na odbiorców
-Odbiorca winien być b-j niezależny od tzw. autorytetów; to że jakiś "artysta" dochrapał się na ścieżce swojego rozwoju zawodowego "miana autorytetu w dziedzinie sztuki", nie znaczy, że "tu i teraz" nie jest chory, zaburzony i np. nie jest zdolny do czegoś takiego, jak molestowanie seksualne/molestowanie psychiczne.*


* Celem tego wpisu nie jest m.in.stygmatyzowanie ludzi chorych,czy zaburzonych, lecz uświadomienie, że niektóre postaci zaburzeń i chorób zawierają w sobie także komponent wysokiego nasycenia skłonności do destrukcji i autodestrukcji; zw. z tym chory może być szkodliwy, zarówno dla siebie, jak i otoczenia (np. pacjent w stanie manii). Chora osoba/artysta może także szkodzić, a nie budować, reperować, czy tworzyć.

Nie każdy rodzaj ekspresji zasługuje na miano sztuki. Zadaniem twórcy jest pomóc odbiorcy w jego rozwoju oraz integrowaniu, a nie zadawaniu bólu i niszczeniu.

PRAWDZIWY ARTYSTA TO NIE SADYSTA.

Venissa 1
O mnie Venissa 1

Psychoanaliza ma wiele do powiedzenia na temat zjawisk społecznych, politycznych i kulturowych. Na nic tu jednak opinie psychoanalityków. Politycy nie chcę się zmieniać; funkcjonowanie z pozycji schizo-paranoidalnej jest wygodne, bo destrukcyjna, prowadząca do paranoi rywalizacja pozwala kontrolować przeciwnika... Nie będę tu pisać długich elaboratów, proszę raczej liczyć na krótkie wpisy; lata treningu na Twitterze i Facebooku przyniosły efekty. Pisać krótko i zwięźle, jak czyni to np. Sowiniec, to nie lada sztuka:-)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura