Venissa 1 Venissa 1
1433
BLOG

Polska A i B w rozumieniu analityczym

Venissa 1 Venissa 1 Polityka Obserwuj notkę 42

Dziennikarze, politolodzy i politycy dziwią się skąd ten niezmienny i sztywny podział Polski na Polskę A i Polskę B, z których jedna identyfikuje się z PiSem, druga - z PO. Politolodzy twierdzą, że geneza jego sięga nawet czasów zaborów. Zgadza się, ale może przydałyby się tu jeszcze poszerzyć diagnozę, np. o interpretacje socjologiczne, psychologiczne, czy psychoanalityczne; bo patrząc na to okiem analityka, ten rozdział naszgo kraju na "dwa kawałki" ma  podłoże wybitnie psychologiczne .

 

GENEZA PODZIAŁU OKIEM ANALITYKA GRUPOWEGO*


Udnosząc się do psychoanalitycznych kryteriów rozumienia badanej rzeczywistości, podział Polski na Polskę A i B, należy rozumieć jak wyraz głębokiego rozszczepienia "ego społecznego"; inaczej: jego dezintegracji albo jeszcze inaczej - wg teorii Melanie Klein - wyraz funkcjonowania w pozycji schizo-paranoidalnej (a nie w zdrowej,

czyli w ujęiu analityczki pozycji depresyjnej, tj. zdrowej, twórczej, autonomicznej, wewnątrzsterownej, w której członkowie potrafią korzystać z własnych zasobów, by móc samodzielnie egzystować; nieszukającej jakiejś zewnętrznej "piersi", która ich wykarmi).


Rozszczepienie jest to jeden z mechanizmów obronnych, uruchamianych przez jednostkę bądź grupę, odczuwającą silny poziom lęku, np. przed unicestwieniem; mówi to o b. niskim poziomie poczucia bezpieczeństwa i lękach natury często egzystencjalnej (z poziomu oralnego); zwykle świadczy także o głębokich cechach zależnościowych, roszczeniowych jednostki lub/ danej społeczności.


Pozycja schizo-paranoidalna (vide rozszczepienie) występuje w źle zarządzanych grupach; tj. gdy albo liderzy w ogóle grupą nie interesują się, zaniedbują potrzeby jej członków (czyli są nadmiernie liberalni) lub nadmiernie kontrolują, są autorytarni, wprowadzają feudalne stosunki w zarządzanych przez siebie grupach; nie jest w ich interesie inicjować relacje demokratyczne , tylko zaspokajać własne potrzeby władzy, sprawowania kontroli nad innymi i czerpania z tego korzyści. Rządzącym nie zależy na przekazaniu wolności Polakom, tylko na uzależnieniu ich od siebie.


Pozycja schizo - paranoidalna (vide podział "ego" grupowego) występuje wszędzie tam, gdzie w grupach jest obecne wysokie nasycenie poziomu frustracji i niezadowolenia z władzy - władzy raniącej, niezaspokajającej el. potrzeb społeczeństwa - oraz wysoki poziom lęku przed unicestwieniem/śmiercią (z powodu braku wystarczających środków potrzebnych do przetrwania) i przed ujawnieniem wobec władzy agresji, wywołanej destrukcyjną polityką (np. z obawy przed represjami, karą itp.). Z tak mocno osłabionym i niedoinwestowanym, często na poziomie elementarnym "ego", społeczeństwo nie jest w stanie iść do przodu, tj. ku większej integracji, spójności wewnętrznej, a co zatem idzie autonomii i samodzielności; pozostaje wciąż w stanie regresji i wysokiej roszczeniowości. Trzeba najpierw "nakarmić" je i to mądrze (żeby nie pogłębiać postaw roszczeniowych), by stopniowo odstawiać je od "piersi władzy" i wspierać w dążeniach separacyjnych.


Rozszczepienie umysłu grupowego - naszego społeczeństwa - potwierdzają inne badania; badania PARPA, z których wynika, iż przeszło 60% Polaków nadużywa alkoholu. Nałogi, współuzależnienia, to choroby które często przenoszone są z pokolenia na pokolenie jeśli nie są leczone; nie dziwi więc hipoteza politologów, iż podział Polski może sięgać czasów zaborów. To przecież wówczas Polacy byli szczególnie uzależnieni: zarówno od zaborców ale także od alkoholu, którym rozpijali Polaków, by tych czynić jeszcze bardziej od siebie uzależnionymi. Później nadeszła zależność od ZSRR. Kiedy więc mieliśmy się wyleczyć z jakichkolwiek uzależnień? Kiedy my wszyscy, zarówno na poziomie indywidualnym, jak i społecznym (grupowym) jesteśmy ciągle w szponach jakichś uzależnień; nie jesteśmy wewnętrznie wolnymi jednostkami, co dopiero mówić o całym społeczeństwie?


Wystarczy posłuchać polityków od prawa do lewa, żeby nie zauważyć, że cały czas noszą w swoich umysłach różnej maści zniewolenia od prześladowców/ciemiężycieli; jak nie zaborców, to władz z czasów PRL- u, pałującego w czasie marszów prawicę ZOMO., czy Hitlera li Stalina. Polacy wciąż kurczowo trzymają się na poziomie intrapsychicznym od współuzależniającej relacji "kat i ofiara" - jak nie od zaborcy, ZSRR czy władz PRL-wskich, to od rodziców alkoholicznych; mówią o tym liczne statystyki ale także obserwacje psychoterapeutów czy terapeutów uzależnień; prawie w każdej rodzinie polskiej był ktoś uzależniony od czegoś; głównie od alkoholu, a współcześnie od marihuany.


Co w zw. z tym robić? Jak popchnąć Polskę ku rozwojowi a nie podtrzymywać w stanie regresji i wspłuzależnienia?


Na poziomie psychologicznym, potrzebna by tu była jakaś powszechna psychoterapia Polaków; ale żeby to miało miejsce, to NFZ powinien łożyć dużo pieniędzy na taką formę pomocy czy inaczej PRACY OD PODSTAW.Ale jak do tej pory nic nie wskazuje na to, żeby raczyło to uczynić, bo władzom tak naprawdę nie zależy na tym, by "wychować" Polaków na autonomiczne jednostki; dlaczego pisałam wyżej.


Na poziomie społecznym, potrzebna jest mądra władza, która przy właściwej diagnozie choroby społecznej wprowadzi tzw. leczenie przyczynowe a nie tylko objawowe; np. sypnie trochę więcej grosza (najlepiej przed wyborami), zatka buzię niemowlęciu piersią i już po sprawie... Przez leczenie przyczynowe rozumiem tu np. wsparcie ekonomiczne mniejszych firm lokalnych tak by dalej mogły samodzielnie się rozwijać i utrzymywać jako niezależne, samowystarczalne, "samokarmiące się" komórki społeczne/gospodarcze. Wesprzeć tu również należałby także bezrobotnych ale tylko do pewnego stopnia; tak by w końcu odciąć pępowinę od "matki - instytucji" i wspomóc (jak dziecko i dorastającą młodzież) w procesach separacyjnych.


Psychoanalitycy twierdzą, że stan umysłu grupowego jest odzwierciedleniem stanu umysłu lidera; zatem potrzeba nam także dojrzałego i zintegrowanego wewnętrznie "wodza", by rozwój Polski szedł ku integracji, zarówno w aspekcie wewnątrzkrajowym jak i międzynarodowym. To z kolei wymaga mądrych i dojrzałych wyborów społecznych i politycznych.


Przy okazji chciałam poddać weryfikacji diagnozę, postawioną niegdyś przez przez psychologa społecznego/politycznego -prof. Reykowskiego - który w 2005 roku obwiniał J. Kaczyńskiego za podział, jaki nastąpił w Polsce, sugerując że przyczyna tkwi w specyficznych cechach charakterologicznych premiera. No i co? Rok 2005 już dawno minął, mamy rok 2014 i jak było rozszczepienie kraju tak jest nadal. Zatem może pan Reykowski ponownie zabierze głos i sprostuje wcześniejszą "diagnozę"?

 

*najogólniej mówiąc, analityk grupowy, to psychoterapeuta analityczny, specjalizujący się w diagnozowaniu procesów grupowych i "leczeniu" grup

 

Venissa 1
O mnie Venissa 1

Psychoanaliza ma wiele do powiedzenia na temat zjawisk społecznych, politycznych i kulturowych. Na nic tu jednak opinie psychoanalityków. Politycy nie chcę się zmieniać; funkcjonowanie z pozycji schizo-paranoidalnej jest wygodne, bo destrukcyjna, prowadząca do paranoi rywalizacja pozwala kontrolować przeciwnika... Nie będę tu pisać długich elaboratów, proszę raczej liczyć na krótkie wpisy; lata treningu na Twitterze i Facebooku przyniosły efekty. Pisać krótko i zwięźle, jak czyni to np. Sowiniec, to nie lada sztuka:-)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka